środa, 9 stycznia 2013

"Kochanice króla" Philippa Gregory


„Kochanice króla” to najgłośniejsza i najbardziej znana książka w dorobku Philippy Gregory, pisarki, która zaskarbiła sobie sympatię czytelników rewelacyjnym cyklem powieści o Anglii pod panowaniem dynastii Tudorów.

Anglia, rok 1521. Trzydziestoletni Henryk VIII coraz gorzej radzi sobie ze świadomością, że królowa, Katarzyna Aragońska, nie jest w stanie dać mu syna, dziedzica tronu. Narastająca frustracja oraz spadające zainteresowanie żoną czynią z niego coraz większego kobieciarza. Aby zapewnić sobie względy u króla, spokrewnione ze sobą rody Boleynów i Howardów postanawiają więc popchnąć w jego ramiona młodziutką, bo zaledwie czternastoletnią, Marię Boleyn. Dziewczyna przez kilka lat pełni rolę faworyty króla, rodzi mu dwoje dzieci, w końcu jednak Henryk nudzi się nią i szuka nowych atrakcji. Wtedy na scenę wkracza starsza siostra Marii, Anna, piękna, ambitna i wyniosła, której zamiarem jest nie tyle zostać kolejną królewską kochanką, a… królową. Trwająca od wczesnego dzieciństwa rywalizacja między siostrami jeszcze nigdy nie przybrała tak dramatycznej formy, a ich dalsze losy udowadniają, że czasem szumne zwycięstwo może się okazać jedynie pozorem.
Philippa Gregory po raz kolejny przenosi czytelnika w świat szesnastowiecznej Anglii, na królewski dwór pełen spisków, zdrad i podwójnych gierek. Już od pierwszych stron jesteśmy świadkami snucia sieci intryg przez poszczególne angielskie rody, wśród których pod względem przebiegłości i wyrachowania zdecydowanie wybijali się Howardowie i Boleynowie. Jedyne, co się liczyło, to pozycja oraz status społeczny i materialny klanu oraz parcie do przodu niezależnie od kosztów. Najlepszym tego przykładem jest niemalże wpychanie siłą kilkunastoletnie dziewczęta w romanse z dużo starszymi mężczyznami, o ile mogło to zaowocować odpowiednimi profitami.

Dużym atutem książki jest rewelacyjne oddanie ducha epoki oraz realiów życia zarówno na dworze królewskim, jak i wśród średniozamożnego ziemiaństwa. Z jednej strony widać niesamowity wręcz przepych, mnóstwo złota, klejnotów i wspaniałym sukien królowej oraz jej dwórek. Pełne przepychu bale, maskarady czy turnieje zostały pokazane tak obrazowo, że wystarczy zamknąć na chwilę oczy, by niemalże poczuć ich atmosferę. Z drugiej strony, nie brak tu także szczegółów, które uwiarygodniają warunki życia w XVI wieku, choćby i na dworze. Nawet wysoko urodzone, zamożne damy martwią się pasożytami i nie każdy, a pozornie eleganccy dworzanie niekoniecznie są zaprzyjaźnieni z wodą i mydłem. Nie bez znaczenia jest też bardzo wyraźnie pokazana rola kobiety w ówczesnych czasach, będącej niczym innym jak jedynie pionkiem w grze swojego ojca, męża lub brata. I nieważne czy pochodzi z rodziny chłopskiej, rzemieślniczej, czy książęcej.

Przede wszystkim jednak „Kochanice…” to pasjonująca historia kobiety, która do tej pory intryguje zarówno historyków, jak i zwykłych zjadaczy chleba. Anna Boleyn wyróżniała się na tle pozostałych kobiet swoich czasów inteligencją, odwagą i żelazną determinacją w dążeniu do wyznaczonego celu. Odniosłam niestety wrażenie, że Gregory nieco przerysowała jej charakter, momentami wydała mi się zbyt samolubna, wybuchowa i agresywna, by być całkowicie wiarygodną.

Powieść doczekała się głośnej adaptacji pod tym samym, w której w rolę Anny Boleyn wcieliła się Natalie Portman, a Marię zagrała Scarlett Johansson. Film oglądałam już dosyć dawno temu, ale pamiętam, że zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Jednak po lekturze jego książkowego pierwowzoru muszę stwierdzić jedno – powieść Gregory całkowicie i pod każdym względem go przewyższa!

Jestem absolutnie zachwycona „Kochanicami króla”, która spodobały mi się jeszcze bardziej od „Wiecznej księżniczki”, a to już nie lada osiągnięcie. Wam także polecam tę fascynującą historię, w której fakty łączą się z elementami fikcyjnymi, tworząc mieszankę iście wybuchową. Od jej lektury naprawdę nie sposób się oderwać!

Moja ocena: 6/6

Opublikowano także na blogu Kącik z książką.

1 komentarz: